niedziela, 6 września 2015

Dolina Charlotty

 
kapelusz - stradivarius
naszyjnik -h&m
koszulka - pull&bear
zegarek - Oriflame
spodnie - new look
buty - genetic
 

Koniec wakacji! No cóż... kiedyś w końcu musiało to nadejść. Nie żebym była tym jakoś specjalnie zmartwiona... No dobra, poranne wstawanie nie jest za fajne, robienie prac domowych kiedy jedyne na co masz ochotę po szkole to zjeść obiad i iść spać, uczenie się do licznych prac klasowych, sprawdzianów, kartkówek, odpowiedzi i przygotowywanie się do MATURY, kiedy czeka cię tyle książek (normalnych, czyt. nie lektur) do przeczytania, tyle filmów, seriali i filmików na YouTube do obejrzenia, zdjęć do zrobienia, spotkań ze znajomymi i stworzenie wspaniałych wspomnień, bo przecież jesteś już w ostatniej klasie liceum i nie masz pojęcia jak to się stało... :O

Ale szczerze powiedziawszy te wakacje nie były dla mniej jakoś szczególnie łaskawe. Miałam pracować z przyjaciółką co nie wyszło i byłam zła z tego powodu, bo to nie pierwszy raz kiedy coś mi nie wychodzi jeśli chodzi o moją pracę wakacyjną. To chyba jakieś ,,pracowe" fatum... Innego wytłumaczenia nie ma. :p Innych szczegółów nie będę pisać ale liczyłam na bardziej ekscytujące wakacje. No ale dobra... nie ma co narzekać. :)

Wracając do tematu szkoły i faktu, że chyba jako jedyna nie byłam załamana powrotem, bo trochę się wynudziłam i mimo że miałam mnóstwo wolnego czasu i zaplanowałam sobie ile to ja nie zrobię do szkoły przez te wakacje, to tak naprawdę nie zrobiłam nic i tak jest zawsze. Ale i tak tworzę plany, zakładam sobie dużo rzeczy, mam postanowienia. Nadzieja umiera ostatnia. Nie mogłabym tego nie robić nawet jeśli wiem, że jestem skazana na porażkę. Może kiedyś.. Też tak macie?

 Fajnie, że znowu mogę codziennie widywać niektórych, wszyscy są na miejscu, nie pracują, dlatego można coś razem zrobić i wbrew pozorom może być więcej czasu niż w wakacje... :) I jakoś tak jestem zmuszona do robienia CZEGOKOLWIEK, mam cel, szykuję się rano, nie wstaje za późno = nie boli mnie głowa. Wiem, że to zadowolenie mi minie kiedy wszystko się rozkręci no ale... Tym bardziej, że w tym roku MATURA i jestem tym faktem przerażona! Ale mam nadzieję, że ostatni rok będzie fajny! :) Ojej... rozpisałam się ale trochę mnie tu nie było także... :)



Słoneczko <3



Ta lemoniada była przepyszna! *.*
 

Klarze też zasmakowała :)




Chyba pierwszy raz byłam w pomieszczeniu z krzywymi zwierciadłami :)


Taka Królewna Śnieżka :p



Szaleństwo na placu zabaw :p
 

Czarny łabędź *.*


 
xoxo WW



wtorek, 4 sierpnia 2015

Family day at the seaside



ogrodniczki/dungarees - pull&bear
top - stradivarius
buty/shoes - CCC

Zamierzałam zrobić sobie jakąś fajną fryzurę. Ciągle tylko rozpuszczone włosy, ciągle to samo. Trafiłam na obrazki pokazujące jak w kilku prostych krokach zrobić coś ciekawego z włosami. Męczyłam się z tym i męczyłam i kiedy po pół godzinie ręce zaczęły mi odpadać i mimo mojego wysiłku każdy włos szedł w swoją drogę, a rodzice prawie odjechali nad morze beze mnie - dałam sobie spokój. :) 

Chciałam zrobić piękne zdjęcia z zachodu słońca ale chmury trochę pokrzyżowały mi plany. Rozwaliły się na całym niebie i całkowicie przykryły słoneczko. Ale nie ma tego złego. Widok i tak mnie zachwycił. Woda była srebrzysta. Wyglądało to cudownie choć zdjęcia nie do końca to oddają. 



Muszę powiedzieć, że naprawdę uważam za swój osobisty sukces, że nie wpadłam do morza chodząc po tych pieniach. Mama też nie była przekonana czy to dobry pomysł ale wszystko poszło nadzwyczaj dobrze. :) 

P.s moja mama stwierdziła, że to zdjęcie wygląda jak fotomontaż. I faktycznie ustawiłam się tak, że powstała prosta linia i normalnie jakbym została wklejona. :p 











,,Uwaga mamo, teraz spontanicznie będę biegła wzdłuż brzegu - rób zdjęcia'' :p



Jest wiele plusów posiadania (dużo) młodszego rodzeństwa i jednym z nich jest możliwość wejścia do tzw. ,,kulek'' pod przykrywką ,,pilnowania'' małego szkraba. :p 


Klara - moje oczko w głowie *.*


zdjęcia - moja kochana mama *.*

Zapraszam serdecznie do obserwowania mojego bloga, komentowania i polubienia mojej strony na facebooku i instagramie. :)

https://www.facebook.com/lifehuntress?fref=ts

https://instagram.com/lifehuntress/

                                                                                                                                                  xoxo WW

niedziela, 26 lipca 2015

3, 4, 5 day in Barcelona



 Trzeci dzień! To była sobota więc z razem z ciocią wybrałyśmy się do parku Güell. Szczerze mówiąc myślałam, że jest większy. To był naprawdę gorący dzień! I mimo, że chciałyśmy się nacieszyć słońcem (Polska nas nie rozpieszcza), którego u nas mało to i tak zawsze starałyśmy się jak najszybciej uciec do cienia. Typowe. :) Zrobiłyśmy zdjęcia, porozmawiałyśmy sobie z miłym zespołem, który tam grał, poszłyśmy gdzieś zjeść i wróciłyśmy do centrum. Na Rambli spotkałyśmy kilku przebranych ludzi ale ani Kolumb ani kosmita nie mogli się równać z Szalonym Kapelusznikiem! Z nim musiałam zrobić sobie zdjęcie (i moja siostra ALICJA)! :) Wyglądał jak Johny Depp wyjęty prosto z planu Alicji w Krainie Czarów! :D Potem w drodze na kolorowe, grające fontanny natknęłyśmy się na paradę równości i święto Katalonii. A na miejscu było jeszcze więcej ludzi! Pokaz fontann był przepiękny! Zdecydowanie trzeba to zobaczyć, bo zdjęcia niestety nie oddają tego jak to naprawdę wygląda. I jeszcze taka mała rada. Nie zasypiajcie w samochodzie z telefonem na kolanach, bo istnieje ryzyko, że zapomnicie o jego istnieniu i wysiadając z auta wypadnie i się zepsuje...











































W tym ostatnim poście o Barcelonie umieściłam również 4 i 5 dzień, ponieważ były to bardziej leniwe dni, z których nie mam zbyt wielu zdjęć. :) 

4 dzień 

Spędziłyśmy go na plaży blisko restauracji, w której pracuje narzeczony cioci. :) Znów zdjęcia (które nie nadają się do publikacji), spacerek po plaży nudystów (choć ,,normalna" plaża niewiele się od niej różni :p) i pływanie w cudownym morzu i wyobrażanie sobie podczas dryfowania na materacu, że ta willa (która skojarzyła mi się z ,,Trzy metry nad niebem") jest moja. :) 






5 dzień

 W ten dzień nie miałyśmy już na nic siły ale w końcu nie można tak do końca zmarnować dnia w Barcelonie! Wybrałyśmy się więc do parku Ciutadella. I była to w sumie jedyna rzecz, którą zobaczyłyśmy tego dnia. :p








 Oczywiście wielu rzeczy jeszcze nie zdążyłyśmy zobaczyć ale na pewno wrócimy tam jeszcze nie raz i nadrobimy! Żałuję, że nie zrobiłam bardziej ,,artystycznych" zdjęć ale chciałyśmy zobaczyć jak najwięcej i tak pędziłyśmy po tej Barcelonie i tylko cyk cyk tu cyk cyk tam i idziemy dalej. :p Ale i taka okazja jeszcze się nadarzy. :)

A Wy byliście już może w Barcelonie? Jak tam Wasze wrażenia? A jeśli nie byliście to napiszcie o Waszych podróżach lub podróżniczych marzeniach/celach (albo o tym i o tym). :)

 xoxo  W.W